Moje szczenięce lata w Rozwadowie
Sklep | Słownik | Forum
Twoje Menu
Forum Rozwadowa
Pogoda dzień
Pogoda noc
Pobierz pliki
Quizy o Rozwadowie
Informacje SMS
KONTAKT
CHAT LIVE
Historia Rozwadowa
Wiadomości
Teksty i filmy
Książka o mieście
Cmentarz parafialny
Znajdź groby
Katalog stron
A to ciekawe...
Filmy o Rozwadowie
Polecamy strony
Nasz Czas - magazyn
Przyjaciele Ziemi
Sebastian Sobowiec
Nasze strony
Koło Wędkarskie
Forum Rozwadowa
Cmentarz-wyszukaj
Sklep on-line
Słownik Regionu
Artykuły > Teksty Ryszarda Mścisza > Za klasztorną furtą
Czy słyszał mnie Bóg? Chyba tak. Pragnąłem przecież zostać nadal w klasztorze. Z nim związałem moją przyszłość, moje życiowe plany. O niczym innym nie myślałem. Na nic innego nie byłem przygotowany. Przed ewentualnym odejściem z nowicjatu broniłem się całym sobą, nie dopuszczałem nawet takiej myśli, w żadnym wypadku, bo zaprzeczyłbym sobie, swoim pragnieniom i marzeniom. Dlatego w życiu nie szedłem na żaden kompromis, odrzucałem wszystko, co było grzechem, nawet tym najmniejszym. Gardziłem wszelką połowicznością.

Takie słowa zapisał w swoim Dzienniku bohater Powołania Mirosława Osowskiego – Ireneusz Orawski. Swego rodzaju wiwisekcja bohatera ma miejsce wówczas, kiedy atmosfera wokół niego niejako się zagęszcza, rośnie stopień wyalienowania bohatera w środowisku klasztornego nowicjatu. Droga jego powołania nieuchronnie zmierza ku dramatycznemu finałowi, zakończeniu.

Piąta książka Mirosława Osowskiego – powieść Powołanie – odkrywa kolejne karty zbeletryzowanej biografii twórcy. Zaniechanie chronologii w tym względzie i odsłanianie kolejnych życiowych etapów i „zakrętów” powoduje, że narasta zaciekawienie i oczekiwanie kolejnych książek autora ze Stalowej Woli. Powieść Tomasz i zbiór opowiadań Tamte lata przyniosły obraz doświadczeń z czasów studenckich, Świniobicie ukazało etap wiejskich (małomiasteczkowych) przeżyć, zaś Domki z kart – karierę polityczną, uwikłanie w przemiany ustrojowe z przełomu lat 1980/81.

Mirosław Osowski umiejętnie kreśli portrety ludzi i obrazy środowisk, w których toczy się akcja. Potrafi przy tym – w zależności od tematyki, uwarunkowań fabularnych i funkcjonalności techniki narracyjnej – przyjąć właściwą konwencję opowiadania o losach postaci. Behawiorystyczne ujęcie, prezentowane choćby w zbiorach opowiadań, musiało ustąpić w Powołaniu podejściu psychologicznemu. W tej bowiem „sferze” rozgrywa się dramat bohatera, droga ku klęsce ideowej, światopoglądowej. Subiektywna wizja drogi wiary i powołania, jaką prezentuje Ireneusz Orawski, zostaje tu zderzona z prawdą obiektywną – można rzec „instytucjonalną”. I potrafi Mirosław Osowski tę narastającą „dyspersję” w sposób ciekawy, dość przy tym przekonujący pokazać.

Bohater Powołania mimo wszystko nie został poddany psychoanalitycznemu oglądowi, pisarz zostawia czytelnikowi tę „płaszczyznę” niedomówienia, a Ireneusz, jakkolwiek staje się bliski czytelnikowi, pozostaje dla niego pewną zagadką, osobowością nie w pełni zrozumiałą. Być może niektórzy uznają to za pewien mankament, jednakże – nieco paradoksalnie – powieść staje się przez to ciekawa, ewokuje pewną tajemnicę, niejednoznaczność. Mając niepełną wiedzę, rozumienie postawy bohatera, nie mogąc w pełni zrekonstruować źródeł jego powołania i „prerogatyw” indywidualizmu, czytelnik wiernie podąża tropem zdarzeń fabularnych i subiektywnych odsłon Dziennika Ireneusza. Można by – z pewną dozą przesady – mówić o „suspensie” w finale powieści Mirosława Osowskiego a nawet dostrzec tragiczną hybris: dramatyczna próba odwrócenia losu przez bohatera staje się drogą ku jego spełnieniu.

Wydaje się, że problemem głównego bohatera jest, wynikające z jego indywidualizmu, subiektywnej wizji powołania misyjnego, zagubienie, poczucie niezrozumienia, wyobcowania. Jego otwartość, szczerość, bezkompromisowe podejście, walka z sobą – wszystko to w niezrozumiały dla Ireneusza Orawskiego sposób obraca się przeciw niemu. Bo oczekuje się od niego raczej owej słabości, ludzkiej „małości”, otwarcia się na innych, unikania skłonności do kontemplacji i zamykania się w kręgu własnej psychicznej odrębności. Im bardziej się stara, tym dalej odbiega od oczekiwań przełożonych, które są dla niego tyle nieodgadnione, co obce.

Jak zwykle, Mirosław Osowski, skupiając się na osobie głównego bohatera, potrafi naszkicować tło akcji i wprowadzić szereg nieźle zarysowanych postaci. Z trzech lat „zdarzeniowych” potrafi wydobyć momenty ważne, ciekawe, istotne dla wykreowanej biografii Ireneusza (niezależnie od autobiografizmu). Ciekawym zabiegiem, wzbogacającym czytelniczą recepcję utworu i dającą wszechstronniejszy „ogląd rzeczy” jest wprowadzenie drugiego rodzaju narracji: narracja personalna w końcowej części utworu zostaje zastąpiona pamiętnikarską narracją Dziennika. Ponadto zaś mamy do czynienia z swoistą zapowiedzą kontynuacji losów bohatera, antycypacją przyszłych zdarzeń, które mają zostać przedstawione w powieści Siedem biesów.

Powołanie przynosi wiarygodne zderzenie idealistycznej postawy bohatera, jego młodzieńczej „górności” z pospolitością, umiejętnością dopasowania się do okoliczności i potrzeb, racjami „systemu”. Egotyczna opcja widzenia świata, jaką czytelnik niejako przejmuje od głównego bohatera, w znacznej mierze każe widzieć klęskę szlachetnej idei, która nie sprawdza się w starciu ze swego rodzaju instytucjonalnymi barierami, stworzonym ex cathedra modelem pożądanej osobowości. To, że za klasztorną furtą także funkcjonują pewne układy, rodzaj gry dla wtajemniczonych, może być dla wielu zaskoczeniem i pewnym novum. Ireneusz jako junior i nowicjusz spotyka się ze strony rówieśników z aroganckim odrzuceniem, złośliwością, drwiną. To również może być wywołać niemałe zdziwienie odbiorców. Owa bariera niezrozumienia między bohaterem a środowiskiem, otaczającymi go osobami w utworze ciągle narasta. Młody Orawski jest na swój sposób zaszczuty, osaczony przez innych w klasztorze, z drugiej strony sam się pogrąża, jest coraz bardziej zagubiony, bezradny. Paradoksalnie staje się taki tym bardziej, im więcej się stara, by uniknąć tego, co najgorsze, odsunąć widmo klęski. Zwraca się do swego przełożonego: Przez trzy lata żyję tą myślą, mam wytyczony ideał, drogę. Czy naprawdę ojciec superior chce zdruzgotać mi życie? Nie zyskuje jednak zrozumienia, wsparcia, klarownej odpowiedzi, dlaczego tak musiało się stać.

A jednak przez cały ten czas osobowość Ireneusza Orawskiego, jego krnąbrny charakter prowokują los, ostateczny finał. Czytelnik zaś ma wątpliwości i zadaje sobie również pytanie: a może rzeczywiście to inni mieli rację, widząc w bohaterze te „substytuty” klęski. Bo z jego idealistyczną postawą łączy się jakaś doktrynerska zawziętość, rodzaj omamienia, zamknięcia się w kręgu własnych prerogatyw i dylematów. Jego pewność, że nie ulegnie złu, że jest odporny na wszelkie pokusy izolowała go od innych, którzy wierzyli w siłę oddziaływania życia i ułomnego ludzkiego charakteru. W Świerkowie, Pawłowicach i na Świętej Górze, wobec ojca Maturskiego, Mariana Hryzlewicza czy Karola zachowywał Ireneusz w mniejszym lub większym stopniu swój balast wyalienowania, niezrozumienia. Być może wszędzie i niemal od początku tkwiło w nim to, czego on ani zapewne czytelnik w pełni nie odnajdzie. Coś, co w końcowych zapiskach bohatera znajdzie następujący wyraz: Chciałem zostać świętym, a teraz siedzi we mnie owych siedem biesów. (...) Weszły, gdy zobaczyły, że wnętrze moje zostało uprzątnięte i stoi puste...

Ta zapowiedź kontynuacji losów Orawskiego w kolejnej powieści jest intrygująca i nader ciekawa. A wszystkie niejasności, zagadki, meandry psychiki i źródła życiowych powikłań bohatera to wyznaczniki powodzenia nowej książki Mirosława Osowskiego. Wierzę, że lektura Powołania stanie się źródłem satysfakcji wielu czytelników. Pozwala wszak poznać środowisko, świat, który dla większości jest zamknięty za solidną furtą, odziera go z „poloru” mitów i wyobrażeń oraz w pewien sposób „filtruje”, zderza z osobowością niebanalnego bohatera. To zaś w połączeniu z wartkim tokiem narracyjnym sprawia, iż Powołanie ma istotne dla wielu miłośników współczesnej prozy atuty – zarówno dla tych, którzy już twórczość Mirosława Osowskiego poznali, jak i tych, których zachęci tematyka tej nowej książki.

Ryszard Mścisz

-----
Mirosław Osowski, Powołanie, Stalowa Wola-Tarnów 2006.
komentarze (1) |

rozwadow.pl

© 2004-2024 Portal Rozwadow.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.